Przez trzy lata stałam za ladą w sklepie zabawkowym Plastuś na Oruni Górnej w Gdańsku. To była moja pierwsza praca. Dzięki niej jestem dziś tym kim jestem. Bywało różnie. I śmiesznie i smutno i ciężko i lekko, ale wiem, że każde z tych doświadczeń czegoś mnie nauczyło. Plastuś pokazał mi na czym polega dorosłe życie, zahartował i pomógł zdobyć kolejne szczeble w rozwoju zawodowym. Jestem mega dumna z faktu, że byłam ekspedientką. Dostałam tam prawdziwą szkołę, a zdobyte lekcje zapamiętam na długo. Niestety nie jest to powszechna postawa. Zbyt często spotykam młodych ludzi, którzy wstydzą się swoich pierwszych prac. Niepotrzebnie. Nieważne co teraz robisz, nieważne w jakim jesteś miejscu, zawsze znajdą się jakieś korzyści, które możesz wyciągnąć na światło dzienne i pokazać rekruterowi. Wystarczy dobrze się przyjrzeć. Wyzbądź się myślenia „ale to tylko kelnerowanie” i zacznij badać nabyte kompetencje. Każda praca jest ważna, każde doświadczenie ma ogromną wartość, każda posada szlifuje Twój charakter i sprawia, że stajesz się lepszą wersją samego siebie. Zobacz co udało mi się zdobyć w Plastusiu i spróbuj samodzielnie wyłapać przewagi konkurencyjne, w których wypracowaniu pomogła Ci pierwsza posada.
WIELOZADANIOWOŚĆ
Będąc sama na zmianie miałam cały sklep na głowie. Musiałam ogarnąć wszystko: obsługę klientów, dostawy, podział towaru na inne punkty, sprzątanie, ekspozycję produktów, porządek w dokumentach, wystawianie faktur, przyjmowanie reklamacji, opiekę nad kasą. Bywały chwile, w których nie wiedziałam w co ręce włożyć, ani jak mam na imię. To właśnie wtedy nauczyłam się zarządzania kryzysami, łagodzenia sporów, wielozadaniowości, pracy pod presją czasu i zadań oraz poznałam prawdziwy smak odpowiedzialności. Jeśli coś było nie tak, ponosiłam konsekwencje swojego zaniedbania. Uczyłam się punktualności i pracy z ludźmi. Nie miałam wyjścia, musiałam sobie radzić i mieć wszystko dopięte na ostatni guzik.
PRACA W ZESPOLE
Jest tylko jedna osoba, dzięki której skończyłam studia – Iwonka, moja zmienniczka. Zostałam zatrudniona po to, by jej pomóc. Wiem, że byłam tam dla niej, chociaż nigdy nie dała mi odczuć, że jestem gorsza. Uczyła mnie wszystkiego od podstaw i wykazywała nadludzką wyrozumiałość dla moich błędów i potknięć. Nie raz, nie dwa zamieniała się ze mną, żebym mogła pojechać na egzamin. Przymykała oczy na spóźnienia, przychodziła wcześniej jeśli musiałam migiem teleportować się na uczelnię. Była i zawsze będzie jednym z moich mentorów. To dzięki niej wiem jak najlepiej przyuczać nowych członków zespołu. Iwonka pokazała mi czym jest wyrozumiałość, szacunek dla czasu drugiej osoby oraz dążenie do wspólnego celu. Wymagała dynamizmu kiedy trzeba było się sklonować i działać z prędkością światła (np. 1 września) ale też dbała o moje potrzeby. Nauczyła mnie pytać, negocjować i ustalać warunki współpracy. Jej lekcje bardzo mi się przydały w późniejszych miejscach pracy. Nigdy nie podnosiła głosu, ale zawsze wiedziałam kiedy jest zła. Tak wyćwiczyła we mnie empatię i zdolność do reagowania na zmiany. Wielokrotnie pokazała czym jest prawdziwy team. Nigdy nie pozwoliła mnie skrzywdzić, na forum zawsze była po mojej stronie. To co miałam poprawić, przekazywała na osobności. Iwonka była moim pierwszym managerem, pierwszym nauczycielem i pierwszym mentorem. Zawsze będę jej wdzięczna za to, że pokazała mi jak funkcjonuje się w grupie. Nauki nie poszły w las, bo były podstawą do moich poczynań, które w późniejszych latach dopracowywałam pod okiem Joanny Gdaniec. Dzięki nim miałam wspaniały start. Nigdy im tego nie zapomnę.
POKORA
Zawsze powtarzam, że stanie za ladą uczy pokory. Nieważne czy pracujesz w sklepie, gastronomii, hotelu..to jest absolutnie nieistotne. Wszędzie temperują Ci paznokietki i tępią ząbki. Najważniejszy jest klient i jego potrzeby. Jego słowo bywa ważniejsze od Twojego. Koniec i kropka. Musisz kontrolować swoje reakcje, powściągać emocje, zatrzymać dla siebie niektóre przemyślenia. Tego wymaga od Ciebie szef, wizerunek lokalu oraz sami klienci. A oni bywają różni. Bardzo różni. Naprawdę różni. Można o nich książki pisać, ale zasada jest zawsze jedna „klient może zwolnić CIę w każdej chwili, wydając swoje pieniądze gdzieś indziej”. Święta prawda i mantra większości szefów, dbających o swój interes. Klienci bywają też mściwi, potrafią wyładować na Tobie swoje emocje i sprawdzić jak daleko można przesunąć granicę. Dziś jestem za nich wdzięczna, bo nauczyli mnie cierpliwości, spokoju i nastawienia na rozwiązania, ale wtedy byli dla mnie prawdziwym wyzwaniem. Na szczęście miałam też wspaniałe osoby, których obsługiwałam z uśmiechem na ustach. Oni pokazali mi czym jest pochwała, zadowolenie i docenienie.
SPRZEDAŻ
Jedna z najważniejszych kompetencji jakie istnieją. Jeśli sądzisz, że nie masz z nią nic wspólnego, to się grubo mylisz. Sprzedajesz produkty, usługi, idee, wizerunek marki, kompetencje i wiele innych rzeczy. Czasem świadomie, czasem zupełnie przypadkowo, ale każdego dnia jesteś sprzedawcą. Wszędzie istnieje zależność sprzedający – kupujący. Świat jest po prostu tak skonstruowany. W Plastusiu nauczyłam się tego schematu od podstaw. Badałam potrzeby, zarządzałam budżetem klienta, doradzałam co wybrać, mierzyłam się z humorami i żalami, rozwiązywałam wiele sytuacji kryzysowych, wysłuchiwałam zarówno pochwał jak i reprymend. Negocjowałam rabaty, wcielałam w życie strategie marketingowe i promocyjne. Uczyłam się podstaw merchandisingu. Miałam na głowie pierwsze cele sprzedażowe. Jednym słowem, zdobywałam wiedzę sprzedażową w praktyce. Później jedynie ją pogłębiałam i rozwijałam.
ZARZĄDZANIE BUDŻETEM
Dzięki pracy w sklepie zaczęłam doceniać istotę i wartość zdobytych pieniędzy. Znając moją godzinową stawkę, dokładnie wiedziałam ile czasu muszę poświęcić, by zarobić na daną rzecz. To doświadczenie pokazało mi w jaki sposób najlepiej zarządzać swoim budżetem. Wiedziałam dokładnie jak zaplanować swoją pracę, ile jej muszę wykonać, by zdobyć odpowiednią kwotę. Ta umiejętność przydała mi się w każdym późniejszym miejscu pracy. Dzięki niej osiągałam zamierzone targety, wyrabiałam określone normy i zawsze miałam przy sobie jakiś grosz. Uważając na swoje pieniądze, zwracałam większą uwagę na obroty firmy. W końcu, jeśli w kasie nie było tyle ile miało być, traciłam na tym ja, nikt inny. Zaczęłam więc dostrzegać wszelkie finansowe pułapki i skrupulatnie unikałam ich w przyszłości.
WYMAGANIA SZEFA
Plastuś nauczył mnie jeszcze jednego. Pokazał co to znaczy mieć szefa, który ma określone wymagania i wizję mojej pracy. Miałam szczęście bo moi pracodawcy byli dla mnie naprawdę dobrzy. Mówili otwarcie czego oczekują, wymagali określonych zachowań i wyników, ale zawsze traktowali mnie sprawiedliwie i z szacunkiem. Znałam swoje miejsce i miałam świadomość, że szef to nie kolega czy koleżanka. Ucząc swojego sposobu myślenia, przygotowywali mnie do niejednej rozmowy rekrutacyjnej. Za ich nauki, wymagania i wiarę, jestem wdzięczna do dzisiaj.
Jaki jest morał z całej tej opowieści? Po pierwsze nie wstydź się tego, że nie od razu udało Ci się znaleźć pracę w zawodzie. Doceń to, czego nauczyłeś się do tej pory. Zobacz ile mi udało się wyciągnąć ze „zwykłej” pracy ekspedientki. Spójrz na swoje kelnerowanie, siedzenie na słuchawce, piastowanie dzieci i inne prace dodatkowe, łaskawszym okiem. Potraktuj je jak trening przed objęciem posady marzeń. Wypisz wszystkie zdobyte kompetencje, zastanów się, czym możesz się pochwalić, co udało Ci się osiągnąć i zamieść to wszystko w CV. Z dumą mów o tym, że łączyłeś etat ze studiowaniem. Pokaż też przyszłemu pracodawcy, jakim jesteś pracownikiem. Mnie zawsze wyróżniało zaangażowanie. Siedziałam za ladą tylko wtedy, kiedy źle się czułam lub zrobiłam wszystko, co miałam zrobić. Nikt mi nie musiał mi mówić, że trzeba posprzątać, poukładać towar, ogarnąć zaplecze lub namalować nowy plakat promocyjny – sama to robiłam. Ten atut wykorzystałam podczas niejednej rozmowy kwalifikacyjnej, otwierając tym samym drzwi do kolejnych etapów. Jak widzisz pierwsza praca może dostarczyć Ci samych korzyści, jeśli odpowiednio na nią spojrzysz.