Ostatnimi czasy dostaję bardzo dużo wiadomości zaczynających się mniej więcej tak: „Cześć Kamila, w sumie to przepraszam, że piszę, pewnie i tak mi nie pomożesz, mój przypadek jest beznadziejny”. Gdyby był to jeden mail, pewnie po prostu bym odpisała, nie zwracając na to uwagi na blogu. Niestety naliczyłam ich kilkanaście (!), dlatego postanowiłam coś Ci powiedzieć. Jeśli należysz do grupy docelowej tego posta – przeczytaj koniecznie.
I teraz patrz uważnie na te kolejne literki: SŁONECZKO, NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO JAK PRZYPADEK BEZNADZIEJNY!
Przynajmniej nie dla mnie. Ciągle to powtarzam i widzę, że nie wolno mi przestać – gramy takimi kartami jakie mamy, a z każdym układem można wygrać. Ten kto kiedykolwiek grał w pokera wie, że to kwestia odpowiedniej strategii, chęci wygranej i tylko odrobiny szczęścia. Poker nauczył mnie jednego – nawet najsłabszą „rękę” można odpowiednio rozegrać i zgarnąć całą pulę. Jeśli więc los daje Ci słabe karty, bierzesz głębszy oddech i…dopiero zaczynasz działania.
Wysłuchałam wiele historii. Niejednokrotnie zarządzałam płaczem, strachem lub gniewem moich kandydatów. Często przy wsparciu psychologa zmagaliśmy się z wypaleniem zawodowym, mobbingiem, każdym rodzajem przemocy, depresją. Gdybym wtedy uwierzyła w bajkę, którą druga osoba próbuje mi sprzedać, dawno przestałabym robić to co robię. Bo stwierdzenie, że jesteś przypadkiem beznadziejnym jest fikcją, mżonką i mitem. To coś, w co ja nie wierzę, nie biorę, nawet tego nie toleruję.
Każdy z nas ma prawo do szczęścia, spełnienia, budowania siebie według konkretnej wizji. Doskonale to rozumiem i wspieram każde działania przybliżające Cię do celu. Daję wszystko co motywuje, zabieram „podcinacze” skrzydeł. Taka praca. I wiesz co? Za każdym razem się udaje. W każdym jednym przypadku zaszła jakaś pozytywna zmiana. I nie jest to moja obserwacja. To oznacza coś bardzo ważnego – nie ma takiej sytuacji, z której nie da się wyjść. Nie możesz być na aż takim dnie, by nie udało się z niego odbić. Nie da się tak nisko upaść, by nigdy więcej nie stać o własnych siłach. Po prostu jest to niemożliwe.
Pewnie teraz myślisz, spoko Kamila, tobie to łatwo tak pisać, ale co ma powiedzieć…(tu miejsce na łzawą historię). Odpowiem dość prosto, możesz się w tej chwili na mnie obrazić – trudno, żadna tzw. trudna sytuacja nie jest wyjątkowa. Bardzo mi przykro ale to prawda. Ktoś na świecie przeżywał coś podobnego, zmagał się z tymi samymi dylematami, lękami, emocjami, schematami, nawet rodzajem ludzi. I to jest dobra wiadomość. Nawet jeśli chcesz być unikatowym przypadkiem beznadziejnym – nie jesteś. Jedyne co może Cię wyróżniać to okoliczności lub pojedyncze szczegóły. I to też jest dobra wiadomość, bo oznacza, że ktoś kiedyś opracował plan działania, z którego możesz dziś skorzystać. A jeśli myślisz, że moja droga zawsze była usłana różami, to się mylisz 🙂 Mogę tak mocno i radykalnie zbijać argument „jestem beznadziejny”, bo kilka lat temu sama się z nim mierzyłam. Przeszłam trudną przemianę, która udała się tylko dlatego, że dano mi dwie rzeczy – siłę i zrozumienie.
Jeśli więc nadal sądzisz, że absolutnie nic się z Tobą nie da zrobić, napisz do mnie na kamila.czarnomska@treningkariery.pl – spróbuj powstrzymać się od stwierdzenia, że jesteś do odstrzału. Po prostu opisz swoją historię, pokaż emocje ale wystrzegaj się krytycznej oceny własnej osoby. Masz poczuć się lepiej, nie gorzej. I nie martw się – nie przestraszysz mnie. Słyszałam już wszystko.
Chcę żebyś wziął z tego posta jeszcze coś – każdy, ale to absolutnie KAŻDY z nas ma światu coś do zaoferowania. KAŻDY ma możliwość odnalezienia szczęścia. KAŻDY posiada moc sprawczą i wewnętrzną siłę, która pozwoliłaby przenosić góry, gdyby tylko została dopuszczona do głosu. I tak jak beznadziejność Twojej sytuacji nie jest czymś wyjątkowym, tak Ty jako osoba jesteś jedyny w swoim rodzaju. Posiadasz cudowny wachlarz kompetencji, doświadczeń, cech osobowości i naturalnych talentów, które są tłumione i zakrzyczane przez gremliny podpowiadające Ci, że do niczego się nie nadajesz. Nie wiem jak Ty ale ja bym była na nie wkurzona. I to bardzo 🙂 Może czas je uciszyć? Najgorsze co możesz zrobić to wciąż wierzyć w to co Ci powtarzają. Bo im dłużej na to pozwalasz, tym ich słowa mocniej zapadną Ci w pamięć.
Zacznij działać. Podejmij odpowiednie decyzje. Po prostu się nie daj. Bo to, że jesteś przypadkiem beznadziejnym jest kłamstwem, a w kłamstwa nie warto wierzyć, prawda?